Strona 1 z 4

Emocje

: piątek, 20 czerwca 2008, 15:29
autor: teofizyk
Pozwole sobie na zapoczatkowanie kolejnego tematu, ktory wywolany zostal szczera i otwarta wypowiedzia migaweczki... Bedzie dotyczyl - "emocji"... Na samym wstepie wypada mi sie przyznac, ze sam nie jestem ich wyjatkowym zwolennikiem :) (Choc i nie - krancowym przeciwnikiem :) ) Ale, do rzeczy...

Ocenić zachowanie, działanie, sytuację, a w nich ojca, matkę, siostrę, brata, czy wreszcie Boga...? Może dla niektórych to zabrzmi jak bluźnierstwo, ale przecież po to Bóg dał nam cały wachlarz emocji, odczuć, reakcji, żebyśmy z nich korzystali

Zauwaz, ze przedstawione podejscie jest bardzo jednostronnie - Bog dal emocje (well, caly wachlarz), ale to przeciez niepelne! Generalnie - Bog dal wszystko. I z tego wszystkiego wybrac sobie pozwole element, ktory stac bedzie w przeciwwadze do emocji... W tym wszystkim co dal, a czego nie bede wymienial, dal takze rozum... Tez "zebysmy z niego korzystali".

Trudno przyszloby mi zachwalic ten ponury rozum tak sprawnie jak Ty to zrobilas z emocjami :) No bo jakby to brzmialo: "Caly wachlarz rozumu" :) Wiec nie bede go zachwalal i ubarwial kolorami i zwiewnoscia wachlarzy... Bo to mylace - emocje zdecydowanie nas nie chlodza ani nie studza :) Czesto wrecz przeciwnie ;)

Po co Bog nam dal te emocje do korzystania?

Mam kilka odpowiedzi - ale Panie maja pierwszenstwo!

Ja, na podstawie roznych doswiadczen, zasygnalizuje tylko na koniec, ze bardzo czesto emocje prowadza - do (niektore wrecz same nimi sa!) grzechu, do konfliktow, do zaburzen z trudem zdobywanej rownowagi... A w Twoim poscie? Pojawiaja sie emocje i od razu sama piszesz, ze ktos moze to uznac za bluznierstwo... Pod wplywem emocji zaczynamy wiec bluznic, przestajemy czcic Ojca, stajemy w konflikcie z prawem moralnym...

A na dodatek "oceniamy zachowania" wlasnie pod wplywem emocji! Emocji, ktorych charakterystyczna cecha jest przemijalnosc! I pod wplywem takich emocji oceniamy dzialanie Boga... Sama widzisz, jak to brzmi... Czyli w sumie, pod wplywem emocji - bladzimy... :( A potem sie tym bladzeniem emocjonujemy jeszcze bardziej... I rozemocjonowani zarzucamy Bogu, ze nas wodzi po bezdrozach... I zamiast samych siebie - oskarzamy Boga!

Re: Emocje

: poniedziałek, 23 czerwca 2008, 16:42
autor: teofizyk
:) Ciesze sie bardzo, ze rownolegle do naszych rozwazan pojawil sie post angelo61:

http://www.duszki.pl/phpBB3/viewtopic.p ... 5736#p5736

18 Jestem bowiem świadom, że we mnie, to jest w moim ciele, nie mieszka dobro; bo łatwo przychodzi mi chcieć tego, co dobre, ale wykonać - nie. 19 Nie czynię bowiem dobra, którego chcę, ale czynię to zło, którego nie chcę. 20 Jeżeli zaś czynię to, czego nie chcę, już nie ja to czynię, ale grzech, który we mnie mieszka. 21 A zatem stwierdzam w sobie to prawo, że gdy chcę czynić dobro, narzuca mi się zło. 22 Albowiem wewnętrzny człowiek [we mnie] ma upodobanie zgodne z Prawem Bożym. 23 W członkach zaś moich spostrzegam prawo inne, które toczy walkę z prawem mojego umysłu i podbija mnie w niewolę pod prawo grzechu mieszkającego w moich członkach. 24 Nieszczęsny ja człowiek! Któż mnie wyzwoli z ciała, [co wiedzie ku] tej śmierci? Dzięki niech będą Bogu przez Jezusa Chrystusa, Pana naszego! 25 Tak więc umysłem służę Prawu Bożemu, ciałem zaś - prawu grzechu.

Pomoze nam on w niejednym temacie podkreslajac "dualizm natury ludzkiej" - a przez to ze jest czescia Objawienia mozna potraktowac go jako pewnik. Dlaczego wykorzystuje go akurat w tym temacie? Bo temat az prosi sie o takie wsparcie, o taka wskazowke...

*****************
W poprzednim poscie oddzielilem emocje od rozumu. Wskazalem dodatkowo na fakt, ze emocje, ktore powoduja nasze dzialania, moga prowadzic do - grzechu...

Podobnie stwierdza autor Listu do Rzymian, choc wychodzi on nieco dalej w swojej analizie!
"wewnętrzny człowiek [we mnie] ma upodobanie zgodne z Prawem Bożym. (...) z prawem mojego umysłu..."; "umysłem służę Prawu Bożemu"... Nudny umysl wymaga jednak pracy... ;) Chociazby - krotkiego zastanowienia... Naszego dzialania! (Zeby pomyslec - musimy to ZROBIC)

Nie to co - emocje: nagle, szybkie, mocne i zdecydowane, pojawiajace sie bez zadnego wysilku z naszej strony! Bez umyslowego dzialania! (Jakby "nie wiadomo skad"...?)

"Jeżeli zaś czynię to, czego nie chcę [umyslem, zgodnym z Prawem Bozym], już nie ja to czynię, ale grzech, który we mnie mieszka."
"W członkach zaś moich spostrzegam prawo inne, które toczy walkę z prawem mojego umysłu"
"prawo inne [od Prawa Bozego], które (...) podbija mnie w niewolę pod prawo grzechu mieszkającego w moich członkach."


Fascynujacy obraz przedstawia autor cytowanego Listu! Nie - zwyczajny dualizm ale aktywna wrecz walka miedzy "mna" a niezaleznym niejako ode mnie cialem!
Z jednej strony umysl, zgodny z Prawem Bozym, ktorego nakazy jest mi trudno wykonac cialem.
Z drugiej strony cialo, ktore samo niejako dziala! (Ale niezgodnie z prawem umyslu!) Tym razem podbijajac "mnie w niewolę pod prawo grzechu". Cielesne odruchy, w tym emocje, ktore hamuja wplyw rozumu i dzialaja wbrew "mnie"...

Emocje, instynkty - to nieslychanie mocne sily, ktore sa nam dane i z ktorymi "nie ma zartow":

"Jeżeli zaś czynię to, czego nie chcę [umyslem, zgodnym z Prawem Bozym], już nie ja to czynię, ale grzech, który we mnie mieszka."

A na dodatek - jakze czesto emocje dyktuja to, co wydaje sie nam, ze "chcemy"...

Re: Emocje

: czwartek, 26 czerwca 2008, 23:44
autor: migaweczka
teofizyk pisze:Fascynujacy obraz przedstawia autor cytowanego Listu! Nie - zwyczajny dualizm ale aktywna wrecz walka miedzy "mna" a niezaleznym niejako ode mnie cialem!
Z jednej strony umysl, zgodny z Prawem Bozym, ktorego nakazy jest mi trudno wykonac cialem.
Z drugiej strony cialo, ktore samo niejako dziala! (Ale niezgodnie z prawem umyslu!) Tym razem podbijajac "mnie w niewolę pod prawo grzechu". Cielesne odruchy, w tym emocje, ktore hamuja wplyw rozumu i dzialaja wbrew "mnie"...

Emocje, instynkty - to nieslychanie mocne sily, ktore sa nam dane i z ktorymi "nie ma zartow":

"Jeżeli zaś czynię to, czego nie chcę [umyslem, zgodnym z Prawem Bozym], już nie ja to czynię, ale grzech, który we mnie mieszka."

A na dodatek - jakze czesto emocje dyktuja to, co wydaje sie nam, ze "chcemy"...
Dualizm potraktowany jako walka. Tak właśnie wyobrażam sobie ścieranie się emocji w człowieku. Walka umysł - ciało, w której trudno jest przewidzieć zwycięzcę. A dokładniej rzecz ujmując, w której zwycięża raz ciało, raz umysł. Dążenie do tego, by górą zawsze był umysł, jest bardzo trudne. Staramy się, lecz nie zawsze nam to wychodzi, a kiedy nie wychodzi, odczuwamy wyrzuty sumienia, bo wiemy, że jest "nie tak" jak powinno. Że zawiedliśmy Boga, jak również siebie. I czujemy się jeszcze mniej godni tego, by Bóg żył w nas. A to znów są emocje.

1 Kor 6:19
Czyż nie wiecie, że ciało wasze jest świątynią Ducha Świętego, który w was jest, a którego macie od Boga, i że już nie należycie do samych siebie ?


Te "cielesne odruchy" często generowane są właśnie przez emocje. Skoro nie należy rozróżniać emocji dobrych i złych, lecz są one moralnie neutralne, a sami naszym zachowaniem określamy je jako złe/dobre, w sytuacji, kiedy przegrywamy walkę, zaliczamy emocje do złych. Tak ? Wciąż nie mogę sobie poukładać do końca zagadnienia emocji, które jak się okazuje nie są tym, za co je brałam :)

Podsumowując: emocje bardzo sprytnie sobie nas-ludzi "wytresowały". Do tego stopnia, że wierzymy w to, że chcemy czegoś, czego tak naprawdę chcą "one". Brzmi jak teoria z filmu s-f :wink:

Fragment ciekawego artykułu: Dać wiarę uczuciom

Re: Emocje

: piątek, 27 czerwca 2008, 10:29
autor: teofizyk
migaweczka pisze: Te "cielesne odruchy" często generowane są właśnie przez emocje. Skoro nie należy rozróżniać emocji dobrych i złych, lecz są one moralnie neutralne, a sami naszym zachowaniem określamy je jako złe/dobre, w sytuacji, kiedy przegrywamy walkę, zaliczamy emocje do złych. Tak ?
Zeby nie utrudniac, odpowiem, ze, w pierwszym przyblizeniu - tak!
migaweczka pisze: Dążenie do tego, by górą zawsze był umysł, jest bardzo trudne.
Ale decyzja czy isc na latwizne, czy popracowac - nalezy do nas. Jestesmy przeciez (a w kazdym razie mamy taka nadzieje :) ) - ludzmi "rozumnymi". Czyli, ze powinnismy korzystac z rozumu w duzo wiekszym stopniu niz istoty rozumu pozbawione i kierujace sie wylacznie cielesnymi emocjami czy instynktami... A nadzieje mistykow na to ze czlowiek rozumny jest tylko stopniem przejsciowym do - czlowieka duchowego? Gdzie nam tam do czlowieka duchowego :D Zwlaszcza w popularnej wspolczesnej pseudo-duchowosci, w ktorej nagle porywy emocji uznawane sa za - przejaw ducha! :D

W tym swiatle nieco dziwne wydaje mi sie podejscie ojca dyrektora z "ciekawego artykułu: Dać wiarę uczuciom ".

( Nie zgadzam sie z ojcem dyrektorem w kwestii "swietoszkowatej ameby" - to tak jakby powiedziec, ze czlowiek bez grzechu jest osoba bezbarwna i nudnym nieciekawym swiatoszkiem .)

Trudne zadanie sobie wyznaczyl o. dyr. ale warte uszanowania, bo jest ono balansowaniem na cienkiej granicy... Oby mu sie udalo :) On patrzy z duszpasterskiego punktu widzenia... Co ma robic gdy w owczarni zamiast ludzi rozumnych ma tych przeniknietych emocjami...? To on musi sie do nich zblizyc, bo oni - niekoniecznie zbliza sie do niego sami :).

*******
Konczac, podam (w wielkim skrocie! :) ) moja wizje emocji w moim wlasnym zyciu. U mnie emocje (aby wykorzystac terminologie bliskiej mi fizyki) sa energia. Energia dzieki ktorej mozna wykonac prace. Nie jedyna oczywiscie energia :) Bez emocji rowniez jestem w stanie wykonac jakas prace :) Bez emocji nie jestem bynajmniej - bezsilny :)

Staram sie emocje wykorzystywac w celach wskazanych mi przez rozum. Prosty przyklad (z wlasnego doswiadczenia :D ). Gdy sie rozgniewam nie na zarty - czemu nie skoczyc i nie przyniesc kilku wiaderek wegla z piwnicy, zamiast rzucac sie w szale po domu i zrywac zaslony :) A czy zamiast skakac bez sensu z radosci nie warto by wykorzystac tego naddatku energii na cos bardziej, hmmm, celowego niz skakanie?

Taaak... Same emocje, jak energia, sa moralnie neutralne. My zdecydujemy jak je spozytkujemy, w jakim moralnym kontexcie.
Jak mawial sw. Mateusz (opierajac sie zapewne na Madrosci Syracha): "poznacie ich po ich owocach"...

Zeby przesadzic na koniec powiem tak - jezeli mimo wszystko cenimy sobie emocje, lubimy je, to nadajmy im wszystkim, swoim wlasnym zachowaniem - pozytywne wartosci!

Re: Emocje

: poniedziałek, 30 czerwca 2008, 08:01
autor: Elli
Teofizyku - każdy napisany przez Ciebie post wywołuje u mnie emocje.
Są one bardzo różne - od skrajnie pozytywnych ,do maximum negatywnych,
a to dlatego,że niektóre fragmenty Twoich wypowiedzi są wręcz denerwujące.
Myślę,że z Twojej strony jest to celowe zamierzenie - to właśnie Ty starasz
się usilnie o to,żeby w czytających wywołać emocje.
Może teraz ja chcę wywołać w Tobie, może nie tyle emocje - co ich okruszek,
nazwę to inaczej... próbą zastanowienia.

Re: Emocje

: poniedziałek, 30 czerwca 2008, 13:08
autor: teofizyk
Dziekuje Ci Elli za ten post. Pewna rzecz chcialem bowiem ukryc :) . Nie wspomniec o czyms przez konieczna skrotowosc, brak miejsca, czasu; jako "zaokraglenie" w celu wydobycia najistotniejszych tresci; uproszczenie dla ulatwienia przekazu i zrozumienia. O coz wiec chodzi?
Elli pisze: każdy napisany przez Ciebie post wywołuje u mnie emocje
Tymczasowo chcialem pominac fakt, ze wiekszosc emocji jest - efektem jakiegos uprzedniego wydarzenia, czy bedzie to czyjes dzialanie, czy nasze wlasne, czy tez cos innego.
Wydawalo mi sie, ze geneza emocji jest jednak zbyt trudnym tematem na internetowym forum dyskusyjnym, mogacym zaciemnic dosyc klarowne moralne wnioski o wartosci naszego postepowania w wyniku emocji. Dlaczego?

Otoz ktos moze (etycznie) powiedziec, ze dobre czyny wywoluja - dobre emocje. A dalej stwierdzic, ze te z kolei pociagaja dobre czyny. Stad emocje moga byc dobre. (Podobnie ze "zlymi"...).

Niestety, nic bardziej blednego!!!

Faktem jest, ze (w skrocie znowu :) ) czyny pociagaja emocje a te z kolei - nastepne czyny. O wartosci etycznej emocji niczego pewnego nie mozemy jeszcze powiedziec! Zamiast sie rozfilozofowac, podam przyklad. Kontrprzyklad ;) Moze nawet dwa...

1. Czyn moralnie zly moze wywolac jakies emocje. Powiedzmy nawet - negatywne, typu np. wscieklosc. Teraz ta z kolei moze pociagnac za soba jakis nasz (nas rozwscieczonych) czyn. Od nas, naszego rozumu, w tym sumienia, zalezec bedzie jaki moralnie bedzie to czyn. (Nie uznaje tlumaczenia czynow moralnie zlych "afektami": "dzialalem w afekcie", "zaslepiony emocjami".). Wynika to z naszej wolnosci.

2. Przyklad drugi: cos sie stalo i wywolalo przyjemne emocje... Dla podkreslenia powiem, ze nie tylko u jednej ale i u dwoch (!) osob. Osoby te, wykorzystujac te pozytywne emocje do jeszcze przyjemniejszych celow (typu lamanie przykazania nr 6) nie dzialaja jednak "dobrze". A z kolei dazenie do dobra i rozumowe odmowienie sobie "przyjemnosci nr 6" nie wywola u nich zadnych pozytywnych emocji :(. Moze tylko dume z umiejetnosci opanowania "siebie" :D .


Do tego wlasnie, do opanowywania emocji i ukierunkowywaniu ich w kierunku dobra, zastosowalbym popularne powiedzenie: "zlo dobrem zwyciezaj"! Bo wartosc moralna mozemy ocenic tylko w "dzialaniu" a nie w chwilowych z natury odczuciach i emocjach.

********
PS. Piszesz: "Myślę,że (...) Ty starasz się usilnie o to,żeby w czytających wywołać emocje." Nie! Samemu myslac i zastanawiajac sie, chcialbym wywolac wlasnie - probe zastanowienia sie!

Zaluje, ze nazywasz "probe zastanowienia" - "okruszkiem emocji". Bo co ma wspolnego myslenie z emocjami? To, ze myslenie nad emocjami powinno panowac i wykorzystywac je do czynow "dobrych". A nie na odwrot! Ani byc okruszkiem emocji... Emocje nie moga panowac nad mysleniem!!!

Jezeli ktorys z moich postow Cie zdenerwowal, to prosze o komentarz w konkretnym temacie. Jezeli jeszcze kiedys zdarzy sie to w przyszlosci - rowniez prosze od razu pisac. Przeciez o to tu chodzi, zeby dzielic sie przemysleniami! Prostowac sciezki i zwalczac zabobony :)

Re: Emocje

: poniedziałek, 30 czerwca 2008, 16:14
autor: Elli
No właśnie - dlaczego emocje nie mogą panować nad myśleniem??
To właśnie emocje często powodują próbę zastanowienia - dlaczego
doszło do takich emocji,a może tylko do ich okruszka.
Zdążyłam się zorientować,że Ty bardzo lubisz "rozwlekać"
swoje wypowiedzi,tzn."ubierasz" je w bardzo dużo słów,które
na samym końcu prowadzą do bardzo krótkiego sedna sprawy.
Widać masz taki styl pisania i tego nikt Ci nie może zabronić.
Ja natomiast lubię krótkie,zwięzłe,a zarazem zrozumiałe dla innych
[tak mi się przynajmniej wdaje] traktowanie tematu.
Widać taka moja "uroda".
Pozdrawiam serdecznie.

Re: Emocje

: wtorek, 1 lipca 2008, 09:46
autor: teofizyk
Elli pisze: No właśnie - dlaczego emocje nie mogą panować nad myśleniem??
To właśnie emocje często powodują próbę zastanowienia - dlaczego
doszło do takich emocji,a może tylko do ich okruszka.
No wlasnie! Sama sobie odpowiedzialas! Krotko i zwiezle :)

"Emocje powoduja probe zastanowienia - dlaczego do nich doszlo". Dokladnie tak!

Jestesmy ludzmi rozumnymi i mamy i pamiec i mozliwosc przewidywania/planowania przyszlosci (nie mowie tu oczywiscie o horoskopach i wrozkach :), tylko o przewidywaniu typu - jezeli wejde teraz pod rozpedzony samochod, to w najlepszym wypadku polamie sobie wszystkie kosci :) ).

Dzieki doswiadczeniu (badz pouczeniom) dowiadujemy sie i potrafimy przewidziec, do czego doprowadzic moze nasze terazniejsze/planowane dzialanie. Dzieki rozumowi i jego posiadaniu jestesmy w stanie "przewidziec" efekt naszych dzialan, w tym najistotniejszy efekt - moralny.

Nie jestesmy w stanie tego samego powiedziec o emocjach! Nigdy nie bedziesz wiedziala dokladnie co zrobisz, gdy Cie "krew zaleje". To znaczy rozum podpowie Ci, ze nie zrobisz niczego dobrego. I wtedy trzeba powiedziec STOP. Bo jezeli pozwolisz sobie na pojscie dalej, to prawdopodobnie staniesz w opozycji do prawa moralnego. A "proba zastanowienia" po czasie, to jak w przyslowiu "madry po szkodzie" :) Pozostanie jednak grzech, kac moralny i niesmak. Jezeli na tym przykladzie nie nauczymy sie do czego prowadzic moga emocje i nastepnym razem znowu dopuscimy je do "panowania nad mysleniem" ( :) ), to bedzie jak w innym staropolskim powiedzonku - "i przed szkoda i po szkodzie glupi".

********
Teraz "sedno sprawy" tego postu:

Rozumem jestes w stanie przewidziec moralny efekt wlasnych dzialan. Nie jestes w stanie przewidziec do czego doprowadza emocje.

Wytlumaczenie "sedna sprawy" - powyzej! :)

************
PS. Jest to jedna w kilku mozliwych odpowiedzi na pytanie - "dlaczego rozum? czemu nie emocje?". Jesli ta nie przekonuje Cie w pelni, chetnie przedstawie pare innych :) Czesc zreszta juz przedstawilem we wczesniejszych postach tego tematu, naiwnie zakladajac, ze argumenty Swietych i Objawienia wystarcza na forum skupiajacym Katolikow :)

Re: Emocje

: wtorek, 1 lipca 2008, 11:05
autor: Elli
A widzisz...w swojej naiwności[bo tak to nazwałeś,
że "zakładasz naiwnie"] dopuściłeś możliwość bardzo
sensownego sedna sprawy - i o to mi chodziło,
a nie tak jak w piosence:
"To nie to,to nie to,
to nie o to nam chodziło,
nie o to szło..."

Re: Emocje - Kant i darwinizm :)

: wtorek, 1 lipca 2008, 12:12
autor: teofizyk
Tak :) Naiwny jestem czasami... Co nie oznacza, ze nie ma innych argumentow poza nudnymi i zakurzonymi koscielnymi moralami. Nie odejdziemy jeszcze calkiem od wartosci (ktore dla niektorych nie maja zadnej wartosci :D ). Pozostane tymczasowo przy prawie moralnym, kto chce moze tam sobie wsadzic przykazania. Gdzie jest prawo moralne (zapomnijmy na chwile o Kancie i jego gwiazdzistym niebie :) )? Tym razem esencje podam na poczatku ;)

W rozumie mam prawo moralne. A nie w emocjach i instynktach!

W emocjach, odruchach i instynktach jest inne prawo - prawo zycia, przetrwania, moze samej "ewolucji", jesli ktos w nia wierzy :)

Emocje, instynkty i odruchy kieruja zwierzetami - i czlowiekiem.

Czlowieka od zwierzat odroznia (w skrocie) bardziej rozwiniety rozum i - zasady moralne.

Bedac wiec z jednej strony zwierzeciem, ktore chce przezyc - czlowiek kieruje sie emocjami i instynktami.
Bedac rownoczesnie Homo sapiens - moze uzyc rozumu.

Jak widac, ewolucyjnie, dla przezycia i dominacji nad innymi, rozum sprawdza sie doskonale! Czlowiek, jak sie wydaje, zaczal dominowac nad swiatem zwierzat... Ergo, ewolucyjnie, rozum jest "lepszy" od emocji :) Nie warto wracac, wbrew ewolucji, do etapu bezrozumnego, zwierzacego, poddajac sie emocjom, instynktom i odruchom.

Serdecznie pozdrawiam :)

Zawodne sumienie

: piątek, 4 lipca 2008, 18:22
autor: duszek_koordynator
Niestety - w wielu przypadkach filozofia i teologia zgodnie uznaja slabosc ludzkiego rozumu. To zreszta dosyc oczywiste - przeciez opieramy sie na zawodnych zmyslach, dokonujemy badania rzeczywistosci co prawda naukowymi metodami, ale bardzo wybiorczo, fragmentarycznie. Trudno tutaj zreszta streszczac wszystkie mozliwe nurty filozoficzne - jednak wspolczesnie taka nadmierna pochwala rozumu nie budzi juz entuzjazmu.

Od znajomosci zasad moralnych do prawidlowej oceny otaczajacej rzeczywistosci - daleka droga.

Natomiast domyslam sie, ze Przedmowca powoluje sie na istniejace w czlowieku "narzedzie", ktore okreslamy mianem SUMIENIA (jest to narzedzie rozumowe, z tym ze opierajace sie na pewnych "wbudowanych", wrodzonych umiejetnosciach). Narzedzie, ktorego celem jest ocena wartosci moralnej czynow. Jednoczesnie rownie oczywista rzecz - to mozliwosc nieprawidlowego dzialania tego szczegolnego narzedzia - z powodow dosyc dowolnych - chocby braku mozliwosci objecia wszystkich okolicznosci danej sytuacji, bledow w rozumowaniu, interpretowaniu norm moralnych, czy wreszcie - co bardzo istotne - na skutek mozliwosci jego wypaczenia, zaburzenia.

Nie mozna zatem w sposob pewny i niezawodny opierac sie w swych osadach tylko na tym narzedziu. Jednoznacznie blednym jest zatem stwierdzenie - o prawie moralnym warunkowanym rozumem.

Trudno sie natomiast nie zgodzic z Przedmowca - ze upatrywanie w emocjach i instynktach narzedzia do poznawania moralnej wartosci czynow - jest takze bledne. Ale to wynika z innego faktu - emocje i instynkty (dwie zupelnie rozne sprawy) - oczywiscie w ogole nie maja nic wspolnego z prawem moralnym. Jesli dobrze pamietam byly co prawda kierunki filozoficzne dopatrujace sie w emocjach narzedzia poznawczego, ale to raczej odosobnione poglady. Emocja jest reakcja ogranizmu (szeroko rozumiana - psychofizyczna) na to o sie dzieje w otoczeniu. Instykt - to dziedziczona predyspozycja do zachowania sie w okreslony sposob, na sytuacje zaistniala w otoczeniu.

Pozdrawiam

Re: Zawodne sumienie

: poniedziałek, 7 lipca 2008, 15:38
autor: teofizyk
Pierwszym czterem ("heretyckim" nieomal :) ) akapitom powyzszego textu poswiece osobny temat. Rozum - czyli dane nam przez Boga narzedzie poznania prawdy, zasluguje na "swoj" temat i aktywna obrone przed przypadkami w ktorych "filozofia i teologia zgodnie uznaja slabosc ludzkiego rozumu". (*)

Jedynym moim celem byla analiza i, przyznaje sie :), dyskredytacja emocji jako zrodla czy potwierdzenia prawa moralnego (zwlaszcza w kontexcie naszej religii).

Dziekuje za profesjonalne rozroznienie i definicje emocji i instynktow. Zgodzimy sie juz zapewne wszyscy, ze opisuja one to (choc nie w pelni), co sw. Pawel nazwal "czlowiekiem cielesnym".
dkoordynator pisze: Trudno sie natomiast nie zgodzic z Przedmowca - ze upatrywanie w emocjach i instynktach narzedzia do poznawania moralnej wartosci czynow - jest takze bledne.
Ciesze sie, ze zostalo to przez kogos zrozumiane i potwierdzone :). Demokratycznie jednak rzecz biorac, mamy jeden glos "za" (dkoordynator) i 2 przeciw... (a moze migaweczka wstrzymala sie od glosu?). Moznaby sie doszukiwac tu zapewne wplywu plci na nasze poglady :D. Kobiety emocjonalne i "rozumowi" mezczyzni :)

A jednak nie, dkoordynator obala rozum - a w poscie o milosci siaba popiera jednak opanowywanie emocji.

Oczywiscie wizja rozumu przedstawiona zostala przeze mnie jedynie skrotowo i jest niepelna. Rozum zostal wykorzystany tylko jako mozliwa przeciwwaga (co najmniej :) ) dla emocji. Calkowicie pominalem np. kwestie wiary i jej uzupelniajaca sie z rozumem mozliwosc prowadzenia czlowieka do prawdy.
____________________
(*) Czy Kosciol nie daje nam odpowiedzi? Czy nie uznajac wypowiedzi Kosciola, mozemy ciagle uwazac sie za jego czlonkow? O tym bedziemy przekonywac sie juz w innym temacie :)

Osrtoznie z rozumem, ale nie bez niego

: poniedziałek, 7 lipca 2008, 18:30
autor: duszek_koordynator
Coz - oczywiscie nie o dyskredytacje rozumu chodzi. Bardziej - o prawidlowe jego umiejscowienie.

Najprostszym przykladem ograniczonych mozliwosci rozmu - jest wiara, ktora zdecydowanie miara rozumu nie jest wyjasnialna. Wierzymy - lub nie - w Boga, w zycie po smierci, w zbawienie itd. Akcentujac rozum w tego rodzaju rozwazaniach do niczego nie dochodzimy. Podobnie jest zreszta w teologii - jako ze ona akurat opiera sie na dogmatach (czyli w uproszczeniu - zalozeniach, ktorych sie nie udowadnia).

Ale tez nie mozna rozumu odrzucac - prowadzi to w oczywisty sposob do zycia bardziej wlasciwiego zwierzetom niz czlowiekowi - dzialan popedowych, emocjonalnych, bezrefleksyjnych (pamietajmy jednak o zwierzetach, ktore swoj rozum - swoje myslenie - wykorzystuja bardzo intensywnie - chocby czlekoksztaltne).

Szukajmy zlotego srodka - w ktorym rozum traktowany jest takim, jakim jest - jako dobre narzedzie, ale nie do wszystkiego, skuteczne - ale i czasami zawodne, uniwersalne - choc nie mogace objac wszystkiego.

Innymi slowy - czlowiek nie jest istota boska, by moc calkowicie oprzec sie na jednym tylko mechanizmie poznania. Zmuszony jest niejako do korzystania z roznych - w tym z rozumu, emocji, uczuc, wiary... itd. Musi tez przyjac, ze efekty poznania wcale nie musza byc niezawodne i w pelni odpowiadajace prawdzie. Lecz wbrew pozorom - to wniosek pozytywny - bo dzieki temu pozostajemy tym kim jestesmy, czyli ludzmi ciagle poszukujacymi, badajacymi siebie i otaczajacy swiat.

Pozdrawiam

Re: Osrtoznie z rozumem, ale nie bez niego

: poniedziałek, 14 lipca 2008, 16:45
autor: teofizyk
dkoordynator pisze: Innymi slowy - czlowiek nie jest istota boska, by moc calkowicie oprzec sie na jednym tylko mechanizmie poznania. Zmuszony jest niejako do korzystania z roznych - w tym z rozumu, emocji, uczuc, wiary... itd.
:D A odkad to emocje i uczucie sa narzedziami poznania???
Mnie sie wydaje (vide moje powyzsze posty), ze one raczej zaciemnieja i utrudniaja nie tylko poznanie ale i podejmowanie decyzji o dzialaniach :)
Przedmowca zapewne chcial powiedziec, ze one wszystkie sa elementem czlowieka jako calosci. To zgoda. Ale zeby emocje mialy byc narzedziami poznania albo wspomagaly rozum "mechanizmie poznania"... "Koniec swiata..." :D :D :D
dkoordynator pisze: Najprostszym przykladem ograniczonych mozliwosci rozmu - jest wiara, ktora zdecydowanie miara rozumu nie jest wyjasnialna.
:D To tak jakby ktos powiedzial, ze oko jest ograniczone, bo nie slyszy dzwiekow. Oczywiscie! Na temat rozumu i wiary porozmawiamy sobie za jakis czas w temacie ku temu poswieconym... Jak wyczerpiemy obecnie aktywne tematy... Nie ma sie zreszta gdzie spieszyc, nie wyscigujemy sie przeciez :) Na dodatek jeszcze sa wakacje, okres urlopowy...

Aby jednak dac przedsmak tego szalenie interesujacego tematu zacytuje piekne, madre i prawdziwe slowa "naszego Papieza":
"Wiara i rozum są jak dwa skrzydła, na których duch ludzki unosi się ku kontemplacji prawdy"

Re: Emocje

: poniedziałek, 14 lipca 2008, 20:24
autor: angelo61
Teofizyku -czytam Twe posty -i wiesz co??-odnnszę takie wrażenie -że bardzo lubisz jak Twe myslenie i wywody są górą!-ale dlaczego zawsze w wszystkich przedmówcach znajdujesz jakieśc zastrzeżenia i objekcje??przecież nie jesteś nieomylny!.Pozdrawiam